Najnowsze wpisy


Lustracja
Autor: marcyy
Tagi: marcyy blog  
10 kwietnia 2008, 09:30

Rzeczy osobiste...jak dalece sięga to pojęcie?... majtkowo-chusteczkowe ze szczoteczką do zębów w tle.. ale czy tylko?

 

Wyobrażmy sobie sytuację, gdy ktos przegląda nasze rzeczy, dotyka... powiedzmy pakuje do walizki... Pytanie - które z nich byłyby na tyle osobiste, żeby je takimi okrzykąć,

Niektórych rzeczy nie pokazujemy najbliższym, mamie czy chłopakowi, a tu pojawia się Ten Obcy (nazwijmy go Józek) i ma wgląd we wszystko. Wtedy raczej rzeczy osobiste na bieliżnie sie nie kończą...

 

Co z zapiskami, skrytymi gdzieś na dnie szuflady, kubkiem niedopitej herbaty, zapomnianymi włosami na szczotce..., kurzem, zapachem...?

 

Istnieje przecież sfera osobista, intymna... odległość oddzielająca nas od reszty świata. Niektórzy są bliżej, niektórzy chcieliby być. Tutaj tez przekroczenie, przebicie się "osób trzecich", burzy równowagę, powoduje dyskomfort i natychmiastową reakcję z komunikatem - Spadaj!

 

Ja też spadam, to znaczy wyprowadzam się. A dokładniej  prze-prowadzam się. W sekwencji ruchów: z punktu A do B do A. ;]

 So wish me luck =)

 

 

ps. Korzystając z okazji chciałam złożyć gorące podziękowania na ręce pana Józka, który 3 dni przed zakończeniem umowy najmu, uznał, że warto mi pomóc się spakować - i ZROBIŁ TO - sam!

 

nie-myśle (?)
Autor: marcyy
24 listopada 2007, 20:55

Czasem lepiej nie myśleć, i nie chodzi tu o czarne myśli samobójcze, desperacje z depresją... razem i do pary - i nic już tylko po ostre narzędzie sięgać. A - nie myśleć, nie kodować informacji, nie dokarmiać swego umysłu nie konstruktywnymi myślami. Bo jak (dla mnie) to nie od dziś wiadomo, że "mózg nie dba o fakty,bo to emocje są głównym motorem naszych działań".

...wiec mam w sobie motor, emocje i do tego negatywną emocje. Jedną, wielką emocje, która ewoluuje w jeszcze wiekszy znak zapytania. Chociaz w sumie samo pytanie, złe nie jest. Gorzej z odpowiedzią, bo ta w jakiś pokrętny sposób też się nasuwa.

Bo czuje sie... Rozczarowana. Coś w stylu - "A On pedałem sie okazał", chociaz jeśli chodzi o Warszawę, to razcej powinnam  napisać - lesbijką. I będe sobie to uczucie usilnie pielęgnować... aż przyjdzie mi ze wsparciem jakaś seratonina z endorfiną. Jakkolwiek, wywołana. Z moją czy kogokolwiek pomocą. Pełna dowolność. Jestem otwarta na polisensoryke.
 Chociaz zapewne skończy sie na tym, ze pojde pobiegac. i tyle.

Nelly Rokita wyszła na ulicę.
Autor: marcyy
21 listopada 2007, 10:13

Jak nie od dziś wiadomo, ulica czepie inspiracje z różnych źródeł... I warszawska ulica również nie pozostaje dłużna, z tym, że nie tylko inspiruje sie undergroundem czy srodowiskami niszowymi, a  (jak absolutnie subiektywnie wnioskuje) sceną polityczną... Konkretnie Nelly Rokitą. Być może wyżej wymieniona Pani najlepszym politykiem nie jest, to jednak trendy modowe narzuca. Kapelusze bo o nich mowa to najnowszy trend stolicy, niedlugo zaleją nas, wszelkiej maści koloru i formy (tak mi mój socjologiczno-trendsettersko-podglądacki nos mniemać karze), i jak zwykle po dupie dostaną Ci co z tej mody korzystać nie potrafią.Taki modowy rząd dusz. Wydaje się, że Pani polityk powinna zmienić branże, bo jeśli nie jako doradczyni prezydenta, to najpewniej jako kreatorka sie sprawdzi. Charyzme potrzebną ma. I tłumy poruszyć może. Bo oni na siebie i tak wrzuca WSZYSTKO. Popłynąna fali, chociaz wg mnie, to raczej - za falą...

 

*dopisek (źródło GW)

 

[Janusz Czapliński, psycholog społeczny, tłumaczy, że mody to samonapedzający sie mechanizm - Ludzi gonią za tym co modne, aż zauważą, że wszyscy noszą to samo. Wtedy mody wygasają - tłumaczy.

Już w 1955 opisywał to Leopold Tyrmand: "Instynkt stadny, cechujący warszawiaków w sprawach mody, ma w sobie cos przygnębiającego. Jeśli panuje moda na szarość, wszyscy są szarzy, jeśli na kolorowość - kolorowi. Przeciętny warszawiak lubi to, co modne. Ginie w modnym tłumie"]