hand-made by Chink


Autor: marcyy | Kategorie: WYSYPisko 
Tagi: marcyy blog  
31 sierpnia 2007, 21:47

 

Zakochanie.. jak sraczka, czasem się przedłuża.

 

Bo wy już nie w duecie, a każdy osobno (jakże w modnym tego roku) - singlecie.

 

...a u Ciebie w głowie ciągle jeszcze cicho pobrzękuje, i coraz głośniej... i głośniej, to już krzyk prawie... ropaczliwe pytanie - d l a c z e g o?..

 

 - "...bo nic już z tego nie będzie, bo nie ten czas, nie byliśmy sobie pisani... bo już Cię nie kocham, bo jest inna, bo innej nie ma, bo za zimno, bo za gorąco... bo jutro, bo wczoraj, bo nigdy! Było miło(ale jak dla mnie sie skończyło). Danke, finito, adieu!"

 

 Rozpacz. Przydeptał. Podeptał. Porzucił. Rozdarte serce, skopane serce... I patrzysz naiwnie na to pogorzelisko waszych wspólnych, Twoich (?) planów i marzeń... i nawet szlag Cię nie trafia, bo co miało Cię dopaść już Cie trafiło. Sucha rozpacz. Czarna rozpacz. - Dramat jednoosobowy.

 

 

[przypis po akcie refleksji]

 

Musisz jednak przyznać, że to nie była strzała prawdziwego Bożka miłości... - to była podróbka z Chin. Skośnooki amorek - "made in China"

 

01 września 2007
Taaaak! :) skojarzenie jak najbardziej trafne... Dzięki za cynk ;)Wiersz szalenie mi się podoba...
01 września 2007
Początek kojarzy mi się trochę z wierszem M. Hillar "My z drugiej połowy XXwieku"... a dokładniej z tym, jak ludzie potrafią niby blisko, ale na dystans. A patrząc z boku, ten dystans zdaje się być odruchem obronnym przed kolejną wyżej opisaną sytuacją...
31 sierpnia 2007
Refleksja zatem każe czekać na to najprawdziwsze uczucie, które niechybnie nadejdzie.

Dodaj komentarz