Nelly Rokita wyszła na ulicę.


Autor: marcyy
21 listopada 2007, 10:13

Jak nie od dziś wiadomo, ulica czepie inspiracje z różnych źródeł... I warszawska ulica również nie pozostaje dłużna, z tym, że nie tylko inspiruje sie undergroundem czy srodowiskami niszowymi, a  (jak absolutnie subiektywnie wnioskuje) sceną polityczną... Konkretnie Nelly Rokitą. Być może wyżej wymieniona Pani najlepszym politykiem nie jest, to jednak trendy modowe narzuca. Kapelusze bo o nich mowa to najnowszy trend stolicy, niedlugo zaleją nas, wszelkiej maści koloru i formy (tak mi mój socjologiczno-trendsettersko-podglądacki nos mniemać karze), i jak zwykle po dupie dostaną Ci co z tej mody korzystać nie potrafią.Taki modowy rząd dusz. Wydaje się, że Pani polityk powinna zmienić branże, bo jeśli nie jako doradczyni prezydenta, to najpewniej jako kreatorka sie sprawdzi. Charyzme potrzebną ma. I tłumy poruszyć może. Bo oni na siebie i tak wrzuca WSZYSTKO. Popłynąna fali, chociaz wg mnie, to raczej - za falą...

 

*dopisek (źródło GW)

 

[Janusz Czapliński, psycholog społeczny, tłumaczy, że mody to samonapedzający sie mechanizm - Ludzi gonią za tym co modne, aż zauważą, że wszyscy noszą to samo. Wtedy mody wygasają - tłumaczy.

Już w 1955 opisywał to Leopold Tyrmand: "Instynkt stadny, cechujący warszawiaków w sprawach mody, ma w sobie cos przygnębiającego. Jeśli panuje moda na szarość, wszyscy są szarzy, jeśli na kolorowość - kolorowi. Przeciętny warszawiak lubi to, co modne. Ginie w modnym tłumie"]

21 listopada 2007
jasna cholera, wpisałam się modę warszawską nawet tego nie zauważając. spodnie w buty. "...obiecuję poprawę, proszę o naukę, pokutę i rozgrzeszenie". wybaczysz mi Marcy? :)

Dodaj komentarz